Fundusz stypendialny
Redakcja rocznika
Bibliografia
Zbiory Almanachu
Indeks nazw geograficznych
Indeks nazwisk
Spotkania przyjaciół
Forum
Prasy Sądeckiej
Co, gdzie, kiedy ?
INFORMATOR
Kalendarium historyczne
Zapowiedzi
Konkurs Fotograficzny
Inne konkursy
Prasa o Almanachu
Kącik multimedialny
KAMERA W OGRODZIE
Stemple okolicznościowe
z okazji wydania
X rocznika
Almanachu Muszyny
*
z okazji wydania
XV rocznika
Almanachu Muszyny
*
|
|
W Krynicy-Zdroju gościł kilka dni temu Teatr Odwrócony z dramatem Stanisława
Wyspiańskiego "Warszawianka". Przedstawienie miało miejsce w hali nieczynnego
dworca kolejowego. Dwie z tegorocznych stypendystek Funduszu Stypendialnego
Almanachu Muszyny, Marzena Niedzielska-Pawliszak i Katarzyna Marczyk,
brały udział w spektaklu.
Słyszało się nieraz zarówno od mieszkańców Krynicy-Zdroju, jak i od przyjezdnych,
że w mieście nie ma żadnego prawdziwego teatru. Za sprawą ekipy Teatru
Odwróconego z Krakowa w składzie: Beata Śliwińska, Karolina Fortuna, Andrzej
Rozmus, Wojciech Trela, Mateusz Paluch i nadzorującego tę instytucję reżysera
Szymona Budzyka prawdziwy teatr zaistniał na kilka dni w Krynicy-Zdroju
- w piątek, sobotę i niedzielę, 2, 3 i 4 września. Zespół wystawił "Warszawiankę"
Wyspiańskiego, choć w nieco nowocześniejszym wydaniu. Cudowny plakat
spektaklu, na którym widniał sugestywny napis "WARszawianka",
aby jeszcze bardziej podkreślić powagę sytuacji, zachęcał od dłuższego
czasu potencjalnych widzów do zobaczenia tego performansu.
Kusił na tyle swoją prostotą, iż finalnie na premierze zabrakło miejsc,
co dodatkowo wzbudziło zainteresowanie wydarzeniem. "WARszawiankę" reżyser
zadedykował polskim kobietom. Z racji muzycznego ujęcia przedstawienia
pozwolę sobie na zacytowanie słów Wiktora Hugo: "Albowiem tam, gdzie już
nie ma nadziei, pozostaje jeszcze śpiew", co doskonale obrazuje charakter
spektaklu. W zamyśle reżysera i aktorów, twórców projektu "Teatr Modrzewiowy
od/nowa" (jako że cały pomysł pozostaje cieniem tego teatru, który niegdyś
istniał, a wszystko dąży ku temu, by zaistniał od/nowa), "WARszawianka"
winna wzbudzić gorące nadzieje. Nie można jednak powiedzieć, że nadzieja
towarzyszy bohaterom sztuki.
Choć wszyscy, zarówno rozgorączkowany Chłopicki (Andrzej Rozmus), jak
i ponętna Maria (Beata Śliwińska) jakieś jej przebłyski mają, zdają się
jednak wiedzieć, że nie zda się ona na nic, a śmierć dosięgnie żołnierzy,
ponieważ takie są koleje wojny. Nie przyćmiewa to ich celu - walki za
ojczyznę, dążenia do chwały i sławy. Znaczącą rolę odgrywa w spektaklu
chór, składający się z mieszkańców Krynicy-Zdroju i okolic. Choć pojawia
się zaledwie w dwóch scenach, jawi się jako coś niezmiennie symbolicznego,
nieodłącznego.
Uczestniczki projektu zaangażowane w pracę chóru mogły poczuć urok sceny
i smak tremy przed występem, co być może nie było im wcześniej dane. Efektownie
złączyły cały spektakl w całość, a widzowie zgodnie twierdzili, że bez
chóru byłoby "pusto". Cały spektakl pozostaje hołdem złożonym żołnierzom
kiedykolwiek poległym za własny kraj, ale także wieńcem dla kobiet symbolizujących
ogniska domowe i miskę "kapuściny", która lepsza jest od wojennej cielęciny,
a w ciepłym domu będzie czekać zawsze.
W projekcie gościnnie uczestniczył Jerzy Trela, jednak nie mógł dojechać
na spektakl, co nie znaczy, że ekipa nie była na to przygotowana, korzystając
z nowoczesnych możliwości przekazu video. Podsumowując - miejmy nadzieję,
którą aktorzy z reżyserem starali się nam przekazać, że takich wydarzeń
będzie więcej, a Teatr Modrzewiowy odrodzi się od/nowa.
powrót
|